Tak jak zapowiadałam, wybrałam się na kolejne pomiary. Ograniczyłam węglowodany i zrezygnowałam W OGÓLE z białego cukru oraz po raz pierwszy w życiu zdecydowałam się na zakup i używanie suplementu dla sportowców. Do tego wszystkiego przygotowuję się do mojego pierwszego w życiu biegu, który jest już w najbliższy piątek! :)
10 czerwca wybrałam się do apteki na pomiar tkanki tłuszczowej, BMI i wody w organizmie. Efekty znów mnie zaskoczyły- tym razem pozytywnie! Wiedziałam, że przytyłam i BMI skoczyło mi z 21 na 22, ale zrzuciłam to na zaniedbaną przez egzaminy i upały dietę. A tu niespodzianka! Tkanka tłuszczowa spadła o 2%. Czyli mój dodatkowy kilogram to MIĘŚNIE! Dzięki nim mój organizm jak szalony spala wszystkie kalorie! Wniosek- przy regularnym trybie życia, ćwiczeniach i czystej diecie jeden 'cheat meal' nie zaszkodzi, nawet, gdy czasami zrobi się z niego 'cheat week' ;) Woda w organizmie, mineralizacja kości też wzorowo.
Od dnia drugiego pomiaru postanowiłam starać się jeszcze bardziej. Po pierwsze, zrezygnowałam ze słodyczy. Białego cukru unikam jak ognia i nazywam go 'białą śmiercią'! Zauważyłam, że przy regularnych zdrowych posiłkach nie mam napadów głodu i nie czuję nieodpartej ochoty na słodkości. Częściej jem desery z owoców, jogurtu, twarożku, słodzę je lipowym miodem.
Delikatnie ograniczyłam węglowodany. Prostych staram się spożywać jak najmniej, właściwie to tylko w posiłku uzupełniającym po treningu. Złożone jak najbardziej, ale też w ograniczonych ilościach. Ubytek kalorii z węglowodanów z zastąpiłam kaloriami pochodzącymi z białka. Jem więcej chudego nabiału, gotowanego drobiu i wołowiny :) Dzienne spożycie jest na poziomie 1400-1600 kcal :)
W te ostatnie chwile przed wakacjami staram się jak mogę, żeby w bikini wskoczyć w jak najlepszej formie. Żeby moja ciężka praca była jeszcze bardziej efektywna zdecydowałam się wspomóc suplementem diety L-karnityną. Polecił mi ją trener mojej siłowni, certyfikowany specjalista ds. współczesnej suplementacji i diety sportowców. Czym jest i jak działa (w tym jak działa na mnie) L-karnityna już za tydzień!
I ostatnia oraz najważniejsza na tę chwile sprawa to mój pierwszy w życiu zorganizowany bieg. 20 czerwca biorę udział w nocnym biegu na 10km z okazji Nocy Świętojańskiej w Gdyni. Biegam dopiero od kwietnia. Podczas wiosennej przerwy świątecznej cieszyłam się, gdy udało mi się przebiec 2,5km w ciągu 30 min. Teraz w 30min przebiegam 6km, a ostatnio 10km przebiegłam w 1h 15 min! Skąd mój pomysł na start i dlaczego od razu rzuciłam się na tak głęboką wodę? Bo uwielbiam duże wyzwania! I mam chrapkę na medal... Ten za uczestnictwo ;) Największą nagroda będzie dla mnie moment, w którym przekroczę metę!
A za rok będę się przygotowywać to amatorskiego konkursu w wyciskaniu sztangi leżąc w kategorii kobiet, a za dwa lata... zawody bikini fitness! Wszystko jeszcze przede mną!
Taki bieg w nocy to fajne wydarzenie, czekam na relację. Ale masz super plany, oby się wszystkie spełniły :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Tobie również życzę spełnienia planów i marzeń!
UsuńDeee, inspirujesz mnie! <3
OdpowiedzUsuńxoxoxo
:*
UsuńPodziwiam :) tylko jedno mnie przeraża - ilość spożywanych przez Ciebie kalorii! Ja chodziłabym cały czas głodna..
OdpowiedzUsuńPrzy 1600 +/- 100 jestem zawsze najedzona, a mniej jem tylko w dni nietreningowe :)
UsuńWow! Bikini fitness! Moje marzenie, ale jak na razie to mi okropnie motywacji brakuje, by trzymać dietę i nie odpuszczać treningów..
OdpowiedzUsuńMi też czasami brakuje motywacji, ale wtedy myślę sobie jak ta chwila którą poświęcę na aktywność ma sie do reszty życia: jedna zła/dobra decyzja A całe życie mieć złe/dobre... ;)
UsuńGratuluję sukcesów! ;)
OdpowiedzUsuńJa już nie liczę kalorii, strasznie mnie to stresowało. Staram się jeść zdrowo, słodkości, no cóż. Robię sobie kolejne wyzwanie bez nich. :)
Ja liczę, kiedy już naprawdę wydaje mi się, że przesadzam :D Ale, gdy jem lekko i czuje się dobrze to nie skupiam się na ich liczbie aż tak bardzo.
Usuń