niedziela, 24 listopada 2013

Moja historia.

Wszystko zaczęło się, gdy miałam 14 lat. Bardzo wtedy siebie nie lubiłam. Miałam trądzik i sądziłam, że poszerzające się biodra to bez wątpienia obrastający mnie tłuszcz, a nie efekt tego, że dorastam. Oczywiście chciałam za wszelką cenę temu zapobiec, więc zaczęłam przeszukiwać internet w poszukiwaniu diety cud. Wtedy natknęłam się na ruch PRO-ANA. Reszty możecie się domyślić. Zapomniałam o całym świecie i oddałam się dążeniu do perfekcji. Nad moim łóżkiem zawisł dumny napis "Quod me nutrit, me destruit", ramę lusta zdobiły zdjęcia wysokich, perfekcyjnych modelek, a w pamiętniku codziennie wspominałam o motylkach. Dieta baletnicy, dieta kolorów tęczy, a w najgorszych wypadkach woda-jabłko-gumy i przesypianie przynajmniej 2 posiłków- to jeżeli chodzi o jedzenie. Do tego oczywiście ćwiczenia- tyle, żeby spalić kalorie, które zjadłam. Nie więcej, nie mniej. Ta udręka trwała, z przerwami, w których objadałam się czym popadnie, 2 lata. Straciłam wtedy +/- 7 kg, garść włosów, mocne paznokcie i błysk w oczach. Całe szczęście w porę się ocknęłam- nad kiblem, ze szczoteczką do zębów w ręce, wiadomo w jakim celu, ALE ocknęłam się.

Kolejne lata jakoś mijały. Wiosną zazwyczaj trochę biegałam, czasami nie jadłam kolacji, robiłam tygodniowe detoksy, kilkudniowe diety, jednorazowe wyjścia na basen i siłownię. Nie byłam w niczym konsekwentna- jak mi coś przyszło do głowy, to realizowałam to. Resztę czasu beztrosko trwoniłam na imprezy, alkohol, nieregularny sen, zakuwanie po nocach i śmieciowe jedzenie. Wróciło stracone 7 kg i... dodatkowe 2. Czułam się bezsilna- twierdziłam, że już zawsze będę wyglądać przeciętnie- bliżej gorzej, niż lepiej, nie będę dobrze czuła się w sowim ciele, nie mam już o co walczyć, nie spotkam na swojej drodze nikogo i niczego dobrego.

I tak do końca liceum. Raz lepiej, raz gorzej. Przełomowy moment nastąpił, gdy się zakochałam. Całe szczęście ze wzajemnością. To był pierwszy raz od 5 lat, kiedy siebie zaakceptowałam. Skoro ktoś inny pokochał mnie całą, taka jaka jestem, to dlaczego ja nie miałabym zrobić tego samego? Wtedy znów uwierzyłam w siebie, nabrałam sił i motywacji do działania, ćwiczeń, nauki. Chcę się podobać sobie, czuć się dobrze, pozostać atrakcyjna w oczach mojego mężczyzny, zachować zdrowy i młody wygląd. Przede wszystkim wynagrodzić mojemu ciału to wszystko, co przeszło, a na co nigdy nie zasługiwało. To nie ma być jednorazowa dieta, a styl życia. Dopiero co tego zasmakowałam i czuję się świetnie. Chcę się tak czuć już cały czas!

6 komentarzy:

  1. Cieszę się, że przeszłaś na jasną stronę. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję zdrowego podejścia :) Fajnie napisany skrót połowy życia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Napisanie tego (w końcu) było pewnego rodzaju ulgą i motywacją, by w końcu się zmienić.

      Usuń
  3. Wiesz ... każdy popełnia w życiu błędy. Ale większość ludzi albo przemilcza porażkę albo zaprzecza, że to był BŁĄD. Ludzie boją się błędów. Totalnie niepotrzebnie, bo to na nich się uczy.
    Pięknie to widać na Twoim przykładzie - motywacja i siły na zmianę stylu życia. Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń